Opublikowano . Ostrów Mazowiecka | |


Stowarzyszenie apeluje o pomoc

Różan: Miał ponad czterdzieści psów, jego mieszkanie pokrywała kilkunastocentymetrowa warstwa odchodów. Mowa o panu Henryku z Różana, który od wielu lat stronił od kontaktów z ludźmi, zaś przyjaźń odnajdywał wśród czworonogów.



W swoim posiadaniu miał ich aż ponad czterdzieści. Pomoc w opiece nad zwierzętami oferowano mu wielokrotnie. Za każdym razem twierdził jednak, że wcale jej nie potrzebuje. Dziś naszej pomocy potrzebują zwierzęta, które być może przez chorą miłość, sporo się nacierpiały.

To był okropny widok
W poniedziałek, 30 stycznia mężczyzna zmarł, a tym samym "osierocił" swoich małych podopiecznych. Jeszcze tego samego dnia na miejsce przybył prokurator, który ustalał przyczyny zgonu mężczyzny. Dzień później zjawili się m.in. Powiatowy Lekarz Weterynarii z Makowa Mazowieckiego, Piotr Świderski - burmistrz Różana oraz przedstawiciele Stowarzyszenia na rzecz Bezpańskich Zwierząt "Niczyje" z Ostrowi Mazowieckiej.


Warunki jakie zastali, a w jakich przez wiele lat mieszkał pan Henryk, urągają ludzkiej godności.
- Pomieszczenia pokrywała kilkunastocentymetrowa warstwa psich odchodów - mówi Justyna Długoborska, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Bezpańskich Zwierząt "Niczyje". - To był okropny widok.

Warunki mieszkalne to jednak nie wszystko, co wzbudzało podczas wizyty ogromne emocje.
- Na posesji mężczyzny przebywało ponad czterdzieści psów - dodaje prezes stowarzyszenia. - Wszystkie cierpiały na chorobę skóry, były wygłodzone. Niestety, znaleźliśmy też kilka martwych. Niektóre były w stanie agonalnym, więc musieliśmy je uśpić.

Zwierzęta zostały zabrane z posesji pana Henryka. Siedem trafiło do schroniska zwierząt w Kruszewie, dziesięć na obserwację do weterynarza z Ostrowi Mazowieckiej, zaś trzynaście do boksów, w których tymczasowo przebywają schwytane bezpańskie psy. Stowarzyszenie zabrało także trzy szczenięta, które ze względu na siarczyste mrozy miały najmniejsze szanse na przeżycie.

"Chora miłość" do zwierząt

O panu Henryku i sytuacji, w jakiej się znajduje, wiedzieli niemal wszyscy okoliczni mieszkańcy. Pomoc proponowało mu wiele osób. Wsparcie w postaci dostarczania karm i lekarstw wielokrotnie oferowało mu także Stowarzyszenie na Rzecz Bezpańskich Zwierząt "Niczyje". Na nic się zdały propozycje.

Justyna Długoborska wspomina, że stowarzyszeniu udało się zabrać z posesji mężczyzny tylko jedno szczenię, które było bardzo chore i zapchlone.

Co skłoniło mężczyznę do chowu ponad czterdziestu psów? Być może fakt ten nie dziwiłby nikogo, gdyby zwierzęta miały zapewnione godne warunki. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Wśród okolicznych mieszkańców krążą słuchy, że najprawdopodobniej niechęć w stosunku do ludzi przerodziła się w "chorą miłość" do zwierząt.

Dziś można stwierdzić, że zarówno przez to, jak i jego upartość, ucierpiały niewinne zwierzęta.

Zwierzęta potrzebują naszej pomocy

Właściciel czworonogów nigdy nie chciał skorzystać z oferowanej mu pomocy. Potrzebują jej jednak zwierzęta.

- W tej chwili wszystkie objęte są kwarantanną - przyznaje Justyna Długoborska. - Ich leczenie wymaga sporych nakładów finansowych. Dlatego też zwracamy się z apelem do wszystkich ludzi dobrego serca, którzy są w stanie nam pomóc. Najbardziej jednak zależy nam na znalezieniu nowych domów dla zwierząt, ponieważ gdy tylko wydobrzeją, nie będziemy mieli gdzie ich umieścić. 

Osoby zainteresowane zaadoptowaniem zwierząt, bądź inną formą pomocy, proszone są o kontakt pod nr tel: 607 077 350.

Dopasuj dla mnie

Zaznacz tematy, które Cię interesują. Zapamiętamy wybór tylko na tym urządzeniu.

Bądź pierwszy! Dodaj komentarz

Twoja opinia pomaga być na bieżąco

Brak komentarzy

Rozpocznij dyskusję – napisz pierwszy komentarz poniżej.

0 / 1200 Wskazówka: zaznacz fragment artykułu i kliknij „Zacytuj”

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.

Reklama



Komentarze 0
Opcje

Dostosuj preferencje treści (zapis lokalny w przeglądarce):

Dołącz