Opublikowano . Ostrów Mazowiecka | |


Rekordzista Księgi Guinnessa radzi, by wyjść z domu

Ostrowski przedsiębiorca i radny miejski, Mateusz Lendzioszek wystartował w 36. PZU Maratonie.

Przebiegł go bez zatrzymywania w czasie 5 godzin i 23 minut. Jest najcięższym, waży ponad 140 kg, człowiekiem na świecie, któremu udało się przebiec maraton bez zatrzymywania. Obecnie czeka na wpisanie jego wyczynu do Księgi Rekordów Guinnessa. Dziś, w rozmowie z nami, Mateusz Lendzioszek i jego trener, Grzegorz Szydło, opowiadają, jak osiągnąć taki sukces.

Rozmowa z Mateuszem Lendzioszkiem:
OM24: Ile czasu trwało przygotowanie do maratonu?
M. L.: Przygotowania zajęły mi 3 miesiące. Mimo, że standardowy okres przygotowań to 6 miesięcy, stwierdziłem, że w tym okresie też dam radę.

OM24: Jak się przebiega taki dystans? Co się czuje?
M. L.:
Podobno taki dystans przebiega się z przyjemnością, ale to dotyczy chyba tylko osób przygotowanych do tego.

OM24: Jakie miałeś problemy w czasie biegu? A jakie po ukończeniu?
M. L.: Od około 22 km biegłem cały we krwi, ponieważ od utraty soli pękała mi skóra na całym ciele. Ostatnie 15 km przebiegłem też w mokrych butach. Myślałem, że to pot lub woda, którą się oblewałem. Po biegu okazało się, że biegłem z ranami na stopach głębokimi do mięsa, a ten pot to była moja krew. U mnie przyjemność nastąpiła jednak po biegu. Mimo ogromnego bólu to przyjemności, którą odczuwałem nie można opisać słowami. Nie codziennie bije się jednak taki rekord, który według wielu osób był szczytem nie do zdobycia.

OM24: Jakie plany na przyszłość?
M. L.: Planem na następny rok jest przebiegnięcie 100 km. Wykonam to około września 2015 roku.

OM24: Warto było? Zdecydowałby się pan ponownie?
M. L.: Było naprawdę warto, bo szczęścia, które człowiek czuje po pokonaniu tylu przeciwności losu nie można opisać. To po prostu trzeba przeżyć i teraz mogę śmiało powiedzieć, że jestem przygotowany do dalszego pokonywania barier i problemów - nie tylko tych sportowych.

Sprawdzenie siebie i pokonanie swoich słabości nie musi dotyczyć tylko sportu. U mnie to był akurat sport, ale każdy z nas ma przecież swoje problemy w pracy, w życiu osobistym, itp. Zachęcam do wyznaczenia sobie celu ponad ten co ludzie w około ciebie uznają za realne i pokonania go. Żeby ten cel zrealizować, potrzeba już tylko planowania czasu i ciężkiej pracy, by pokonać wszystkie wyznaczone sobie zadania, które mają nas zaprowadzić do celu. A nie ma nic gorszego jak poddanie się po jednej drobnej porażce. Ja miałem przebiec 2-3 tygodnie przed maratonem dystans 30 km. Nie przebiegłem. Byłem zdenerwowany, bo bez tego moje szanse zmniejszyły się znacząco. Ale dokończyłem resztę zadań i wyszło tak jak wyszło.

OM24: Co by pan poradził innym, którzy nie biegają zasłaniając się dużą wagą i brakiem kondycji?
M. L.: Jeśli chodzi o moje rady dotyczące biegania są one proste. Podstawa trzeba wyjść z domu i biegać. Nic więcej nie potrzeba. Najgorszym rozpoczęciem jest inwestycja w ciuchy, mp3, itp. To nie powinien być mobilizator. Ja maraton ukończyłem w butach z 2012 roku, w spodenkach które kupiłem za 20 zł i w koszulce bawełnianej z logiem mojej fundacji.

Ale jeśli chodzi o radę techniczną, to polecam mobilizację do etapu biegania trwającego 40 minut.  To powinno się udać wszystkim w miesiąc czasu. Po 40 minutach biegu w bardzo odczuwalny sposób uwalniają się endorfiny, które wprawiają człowieka w bardzo przyjemny stan. Uważam, że jeśli ktoś poczuje to raz, to później będzie miał dużo łatwiej biegać już zawsze.

OM24: Od początku zamierzał pan pobić rekord Guinnessa? Taki był plan?
M. L.: Mój plan nie zakładał rekordu Guinnessa. Tym zainteresowałem się na 2-3 tygodnie przed startem. Planem było kolejne zwrócenie uwagi na Fundację Nietykalni, a co za tym idzie na problem osób starszych w naszym kraju. Tak jak zapowiadałem w programie 20m2 Łukasza - udział w maratonie miał być kolejną formą zwrócenia uwagi na wyżej wymienione problemy i mobilizacji jak największej liczby osób do działania w swoich środowiskach na rzecz osób potrzebujących. Cel został osiągnięty i dzięki temu coraz więcej osób zgłasza się do Fundacji. Co najważniejsze oferują oni swój czas, bo na tym nam najbardziej zależy.

OM24: Gratuluję i dziękuję za rozmowę

Rozmowa z Grzegorzem Szydło:
OM24: Jak przygotowywałeś Mateusza Lendzioszka do maratonu?
G. Sz.: Mateusz przyszedł do mnie na około 2 miesięcy przed maratonem, mając w nogach miesiąc biegania, w którym nie biegał dalej jak 10 km. W normalnej sytuacji nigdy bym się tego nie podjął, bo przecież totalne minimum, aby przygotować się do takiej imprezy, to 6 miesięcy przy osobie, która już miała kontakt z bieganiem. Jednak wiedziałem że mam doczynienia z organizmem sportowca, który wie co to ciężki katorżniczy trening, dzięki czemu będzie świetnie reagował na nowe jednostki treningowe. Przygotowania były wyjątkowe i ciężkie za razem na wiele sposobów, treningi w tygodniu zaczynaliśmy w przedziale czasowym 22.40 - 23.15, niekiedy kończąc bieganie o godzinie 1.00. Na wtorek zaplanowałem trening tempowy, zaczęliśmy od krótkich tempówek 500 metrowych dochodząc do kilometrówek. Dzięki tym treningom podbijaliśmy wydolność Mateusza w możliwie małym kilometrażu, trening czwartkowy luźne truchtanie od 10 do 15 km i niedzielne długie wybiegania, gdzie biegaliśmy w zakresie 18 do 25 km. Po za treningami zajmowałem się również odnową biologiczną Mateusza, przy takiej masie drobne urazy oraz napięcia mięśniowe trzeba było likwidować od ręki.

OM24: Co było najtrudniejsze?
G. Sz.: Całe przygotowania nie były łatwe, np. był problem z porannym bieganiem. Mateusz, to typ człowieka, który najlepszą dyspozycją fizyczną posiada w godzinach nocnych, więc pierwsze niedzielne treningi nie były łatwe. Musieliśmy to przełamać, gdyż wiadomo było że Maraton stratuje w niedzielę o godzinie 9 i nie mamy na to wpływu. Konsekwentnie, więc próbowaliśmy niedzielnymi rankami łamać kolejne bariery czego efektem był najdłuższy trening 25 km. Jak wiadomo 28 września było dość ciepło, o to też się trochę martwiłem. Organizm o takiej masie biegnąć w słońcu po asfalcie odwadnia się bardzo szybko, jednak to też wytrenowaliśmy w dużym stopniu dzięki uprzejmości pogody w okresie przygotowań, żar z nieba, a Mateusz z treningu na trening potrzebował co raz mniej płynów na pokonanie takiego samego dystansu. I chyba ostatnie moje zmartwienie prawa kostka Mateusza, która dawała nam znaki że nie pasuje jej zbytnio długie bieganie, jednak z tym też się uporaliśmy na tyle aby dała radę dobiec na narodowy. Ciekawostką jest to, że podczas długich wybiegań Mateusz zmagał się z mikro urazami i niedogodnościami typu zatarte uda do krwi, jednak nigdy mi o tym nie mówił podczas biegu, nigdy nie wspomniał, że go coś boli to prawdziwy twardziel i fighter!

OM24: Spodziewałeś się, gdy rozpoczynaliście treningi, że Twój podopieczny osiągnie taki sukces?
G. Sz.: Jestem człowiekiem wielkiej wiary, wierzę w ludzi, wierzę, że jak się czegoś mocno chce, to po prostu się to robi. Mateusz ma zupełnie podobnie. Od samego początku był pewny siebie i nie miał żadnych wątpliwości, że to się uda. Nigdy nie podjął bym się czegoś, gdybym wiedział, że to nie ma szansy się udać. Ta wspólna wiara i chęć osiągnięcia sukcesu sprawiła, że po 5 godzinach i 23 minutach zameldowaliśmy się na mecie bijąc rekord świata i tym samym zapisując się w historii maratonu!

OM24: Gratuluję i dziękuję za rozmowę.

Wasze opinie

tamara   15:28, 06.10.2014

Czy jest tu osoba starsza, której pomógł Mateusz L., pseudonim 50 zł? Wiem, że ostro, ale to wygląda tylko na akcję PR nic więcej. W normalnym świecie dowiadujemy się o kimś gdy ten ktoś zrobi kawał roboty. W tym przypadku nie ma żadnych działań, ale za to jest dużo gadania. Zasiada człowiek w radzie i niech mi ktoś powie ile razy zatroszczył się o osoby starsze? Niech ktoś powie ile razy radny Mateusz L. zabierał głos na obradach? Czy choćby wspomniał, że ludzie starsi nie mają zbyt wiele miejsc na mieście by sobie usiąść - szczególnie w upalne dni to jest prawdziwy problem, a przecież do urzędu, do lekarza dojść jakoś muszą, oni nie jeżdżą mazdą jak człowiek, który opowiada te wszystkie farmazony. Miałeś okazje by pokazać, że zależy ci na osobach starszych. Teraz będziesz miał trudniej, bo robisz wokół siebie szum, a ludzie cię z twoich słów rozliczą.

Dodaj komentarz



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.

Reklama