Opublikowano . Ostrów Mazowiecka | Aktualności | Wiadomości z miasta


Pomaganie ma we krwi. "Gdy trzeba coś robić, to robię"

Anna Krajewska od wielu lat współpracuje z Jurkiem Owsiakiem. Wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w organizacji Finałów i Przystanków Woodstock. Jak to się stało, że ostrowianka trafiła do WOŚP?

anna_krajewska_08_08_17

(Anna Krajewska podczas tegorocznego Przystanku Woodstock, fot. Łukasz Widziszowski)

Poniżej rozmowa z mieszkanką Ostrowi Mazowieckiej, która pomaganie ma we krwi.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z wolontariatem?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Gdy trzeba coś robić, to robię. Dobrze mieć wpływ na otaczającą rzeczywistość. Nawet jeśli to tylko najbliższa okolica. Tam powinno się zaczynać. Podziwiam takich ludzi jak Jurek Owsiak czy Janina Ochojska, ale każdy z nas może zmieniać świat. Pomagając staruszce mieszkającej po sąsiedzku, o której zapomniała ukochana córka czy psiakowi porzuconemu przez bydlaków wyjeżdżających na wakacje.

Z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jestem od początku. Od pierwszego Finału. Wtedy biegałam z puszką. W 2002 roku, moi przyjaciele, którzy wspierali fundację pod względem wizerunkowym, poprosili mnie o pomoc. Tak się zaczęło. Pojechałam po raz pierwszy na Przystanek Woodstock. Później były Finały. Było nas pięć osób. Pisaliśmy artykuły, robiliśmy wywiady, zdjęcia. Dziś ta ekipa to około pięćdziesięcioro ludzi. To nowoczesne centrum prasowe tworzone przez ludzi w różnym wieku, w różnych zawodach, z różnymi umiejętnościami. Pracujemy jako wolontariusze.

Które wydarzenie wspominasz najbardziej? Coś w szczególności zapadło Ci w pamięć?
Kilkanaście lat, to mnóstwo wspomnień. Pamiętam te pierwsze, na których byłam. Woodstock jeszcze w Żarach. Ewelina Flinta, zaraz po Idolu, wchodzi na scenę, na której jest stuosobowa orkiestra Filharmonii Wrocławskiej. Wykonują "Nadzieję". Ważne, piękne słowa, które kilkusettysięczna publiczność śpiewa razem z Eweliną. Wzruszenie łapie za gardło. Poczułam się wtedy częścią tej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jurkowi udało się coś, co niewielu przed nim i pewnie niewielu po nim. Zjednoczył ludzi różnych poglądów i środowisk.

W ubiegłym roku na Woodstocku zgubiłam pena z insuliną. Jestem diabetyczką. Rozumiesz, że byłby to dla mnie ogromny problem. Zadzwoniłam do Biura Rzeczy Znalezionych. Mój pen na mnie tam już czekał. Ktoś znalazł i przez całe pole niósł, by oddać. Dla osób będących po raz pierwszy na Woodstocku szokiem jest doskonała organizacja tego miejsca. Tam są bankomaty, służby informacyjne i medyczne, które przez całą dobę dbają o bezpieczeństwo o porządek, sklepy, można doładować telefon, wysłać pocztówkę, zjeść, ubrać się.

Finały to inna historia. To jeden dzień niezmiernie intensywnej pracy. Zaczynam o 8 rano, kończę o 2-3 w nocy. W 2003 roku, na moim pierwszym Finale na Woronicza, robiłam wywiady z ówczesnym ministrem zdrowia Mariuszem Łapińskim, Golcami, Arturem Barcisiem i wieloma osobami, które do tej pory znałam jedynie z telewizji.

Najbardziej wzruszający moment? Zaczepiła mnie kiedyś pani. Zapytała czy mogła mnie widzieć w telewizji. To było zaraz po którymś Finale. Potwierdziłam. Mogła mnie widzieć. Spytała, co tam robiłam. Gdy odpowiedziałam, to mnie przytuliła i podziękowała. Popłakała się. Powiedziała, że jej sześcioletnia córeczka jest chora na raka. Cały sprzęt na oddziale, na którym dziewczynka leży jest oklejony czerwonymi serduszkami. Wtedy poczułam, że chociaż jestem maleńkim trybikiem, to jednak mam wpływ na to, że nasza rzeczywistość jest lepsza.

Czego nauczyła Cię praca dla WOŚP?
W kupie siła. To, czego nie uda się jednej osobie, może udać się stu, którzy się dogadają. Jako społeczeństwo mamy ogromną siłę, potrafimy się w wielu sytuacjach zjednoczyć. Potrzeba jednak osób, które jako pierwsze powiedzą: chodźmy. Działania WOŚP zainspirowały mnie i moją przyjaciółkę Hanię Pieńkowską. Założyłyśmy swoją fundację. Działamy od trzech lat. W tym roku realizujemy rządowy projekt na rzecz seniorów. Niebawem również w naszym mieście.

Naszą fundacją zarządzamy na wzór tej orkiestrowej. Chcemy dla siebie być rodziną, każdy jest za coś odpowiedzialny, ale się wspieramy i działamy. Potrzeba do tego dużo cierpliwości, wytrwałości i miłości.

Co poradzisz osobom, które chcą pomagać innym, ale nie wiedzą jak zacząć?
Jest mnóstwo organizacji, które pomagają innym. Wystarczy się zgłosić. Nie zawsze należy budować własną organizację. Jeśli ktoś chce pomagać przy Finałach WOŚP czy Przystankach Woodstock, to może zgłosić się do Pokojowego Patrolu. Wystarczy mieć ukończone 18 lat i odbyć trzydniowe szkolenie. Na takim szkoleniu są zajęcia z pierwszej pomocy, szereg zadań survivalowo-integracyjnych oraz kurs, po którym dostaje się uprawnienia służby informacyjnej na imprezach masowych. Odbycie tych szkoleń dokumentowane jest stosownymi certyfikatami.

W grudniu będziemy robić nabór na wolontariuszy do ostrowskiego sztabu WOŚP. Już dziś zapraszam wszystkich chętnych.

Dodaj komentarz



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.