Pani Bogusława chce odbudować dom po pożarze, do którego doszło w listopadzie 2021 r. Rok wcześniej o mieszkance podostrowskiego Stoku było głośno za sprawą programu Polsatu "Nasz nowy dom". Tragiczne wydarzenia przypomina dzisiejszy "Fakt". Kobieta wraz z córką krótko cieszyła się z wyremontowanego domu.
- Opatrzność boska nad nami czuwała, że żyjemy. Wiktoria mnie obudziła i zaczęła krzyczeć, że pali się sufit i lecą iskry. Myślałam, że to sen, ale jak zobaczyłam w pokoju płomienie, zerwałam się na równe nogi - mówi "Faktowi" pani Bogusława.
Niestety niewiele udało się uratować. Ocalały jedynie ściany i fundamenty.
- Muszę zaczynać wszystko od nowa. Chcę odbudować ten dom dla córki, żeby kiedyś miała gdzie mieszkać - tłumaczy "Faktowi" samotna matka.
Pani Bogusława się nie poddaje, ale niestety żaden bank nie chce udzielić jej kredytu, bo choć pracuje, to zarabia najniższa krajową, a ekipa programu "Nasz nowy dom", nie może się podjąć odbudowy domu.
- Po pierwsze, szkoda mi pani Bogusławy, bo miała naprawdę trudny rok. Po drugie, szkoda mi moich chłopaków, którzy włożyli w ten remont wiele czasu i mnóstwo serca. Ich praca poszła z dymem. Przykro mi także z tego powodu. My niestety nie budujemy domów od nowa, a dom pani Bogusławy spłonął doszczętnie i podobno trzeba by zacząć od zera. Tego się w pięć dni niestety nie zrobi" - mówiła po pożarze Katarzyna Dowbor w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jedynym sposobem, aby pomóc pani Bogusławie w odbudowie domu jest zbiórka. Każdy może pomóc kobiecie ze Stoku. Liczy się każda złotówka.
- Bogusia samotnie wychowuje córkę. W opiece nad Wiktorią pomagała jej mama, która latem ubiegłego roku zachorowała na nowotwór. Od tego momentu Bogusia musiała dzielić swój czas między pracą a opieką nad córką i chorą mamą. Mama odeszła 1 marca. Dziewczyny ledwo otrząsnęły się po stracie, a los znów rzucił im kłody pod nogi - czytamy na stronie zbiórki.