Paweł Kowalczyk po dziewięciu sezonach pracy z seniorami Ostrovii Ostrów Mazowiecka postanowił pożegnać się z klubem. Jakie były motywy? Zapraszamy na rozmowę. Naprawdę warto.
Rozmowa z Pawłem Kowalczykiem, byłym trenerem Ostrovii Ostrów Mazowiecka
Nie obyło się bez łez
Dlaczego odszedłeś?
- Nosiłem się z tym zamiarem ponad dwa lata. Drużyna potrzebuje impulsu w postaci nowego trenera. Byłem w klubie 15 lat, z czego sześć lat pracowałem z grupami młodzieżowymi. W 2012 roku zostałem poproszony o prowadzenie drużyny seniorskiej. Przez pięć lat graliśmy w czwartej lidze, zaś cztery w Klasie Okręgowej.
Dziewięć lat to szmat czasu...
- Dało to 273 mecze ligowe, w których zdobyliśmy 390 punktów. Doliczając mecze pucharowe i sparingowe wyszło 450 spotkań. Sam widzisz, że to była najwyższa pora.
To mnie nie przekonuje. Przecież wielokrotnie powtarzałeś, że tworzycie jedną wielką rodzinę...
- Zgadza się. Drużynie potrzebny jest impuls i tego samego też potrzebuje cały klub, w postaci nowych władz klubowych. Od lat stoimy w miejscu, a to oznacza, że się cofamy, czyli nie rozwijamy się, a powoli będąc w agonii zwijamy. Ciężar organizacyjny i prowadzenia tego klubu spoczywa na barkach trenerów, zawodników, a wiadomo, że z przyczyn jasnych nie mamy wszystkich umocowań co nas w dużym stopniu mocno ogranicza w dobrym funkcjonowaniu.
Czyli?
- Dziś wchodząc tylko do szatni seniorskiej i pytając kto jest prezesem tego klubu, połowa powie, że wie, a połowa pomimo, że wie, to zapyta żartobliwie "…a my mamy prezesa?..." No niestety, tak jest. My trenerzy próbowaliśmy wielokrotnie wytłumaczyć na spotkaniach , które sami organizowaliśmy i zapraszaliśmy, że klub to jest grupa ludzi i skupia 150 osób i trzeba tu mega zaangażowania. Trzeba tu być, trzeba rozmawiać i troskliwie dbać o wszystko tak, żeby to w jakiś sposób funkcjonowało, ale chęć zawsze była do dwóch dni po spotkaniu, a później ... to wszystko rozmywało się.
Mocne słowa...
- Ale prawdziwe. Będąc trenerem grupy seniorskiej przez dziewięć lat, osoba, która zarządza klubem nigdy nie pojawiła się na Wigilii klubowej czy podsumowaniu rundy ewentualnie czy sezonu. Zawsze pełniłem tę rolę wraz z trenerami innych grup młodzieżowych, funkcję gospodarzy przekazując, życzenia czy podziękowania za kolejny rok współpracy. Wyglądało to jakbyśmy byli sierotami bez ojca i matki. Wszelkie turnieje halowe zorganizowane przez trenerów nigdy nie znalazły uznania we władzach i puchary wręczali szkoleniowcy. Ja prywatnie nie mam nic do osób zarządzających, ale wiem, że ludzie po pewnym czasie się wypalają i wiem to z autopsji. Z drugiej strony też wiem, że to są ludzie mający własne biznesy, a zarazem mnóstwo spraw na głowie.
- Pierwszy krok został zrobiony, czyli moje odejście z drużyny seniorskiej. Drugi to na pewno tak jak wspomniałem zmiana władz, które mogłyby odbudować dobre relacje z miastem, które dziś są na zerowym poziomie. Dziwnie się składa, że od dobrych kilkunastu lat klub jest w opozycji i bez względu na to, kto by nie rządził to my cały czas jesteśmy w opozycji. I to jest bardzo bolące, bo czy ktoś z grupy zarządzającej zadał sobie pytanie, co myślą o tym trenerzy, zawodnicy, zawodniczki, rodzice, którzy przyprowadzają własne dzieci i którzy żyją i tworzą ten klub . Niestety nie ma takiego pytania, bo na wszystko patrzy się przez pryzmat własnego „ja” My trenerzy, którzy poświęcamy tyle pracy w funkcjonowanie tego klubu nie jesteśmy partnerami do rozmowy czy w kwestiach współpracy z Urzędem Miastem czy też tematów związanych z MZPN.
Ale...
- Dzisiaj urząd miasta jest naszym głównym sponsorem. Nie powinniśmy o tym zapominać. Powinniśmy dbać o wzajemne dobre relacje. Trzeba pamiętać, że bez głównego sponsora dziś byśmy już nie funkcjonowali. To powinno być zrozumiałe dla każdej osoby, która dobrze życzy naszemu klubowi. To jest kluczowy punkt zmian w jakie powinniśmy się wspólnie zaangażować, aby pomóc rozwijać się klubowi o nazwie Ostrovia.
A inni sponsorzy?
- Dzisiaj w Ostrowi jest kilka firm, które sponsorują przykładowo Narew Ostrołęka.
Dlaczego?
- Nie dlatego, że oni są ich fanami, tylko po prostu władze z Narwi zadzwoniły, przyjechały, porozmawiały i mają od nich środki. Oczywiście musimy wprowadzić system szkolenia krok po kroku, który pozwoli na ocenę i kontrolę pracy i wyników. Po spadku z czwartej ligi stwierdziliśmy, że musimy póki co zmienić nasze działanie i skupiać się tylko i wyłącznie na własnych zawodnikach bez udziału graczy z zewnątrz. To praktycznie było tylko powiedziane, a mało co w tym temacie zrobione. Dzisiaj jako klub mało oferujemy tym młodym chłopcom pod kątem atrakcyjności, wyjazdów na obozy itd. Dziś już dwóch trenerów odeszło do innych klubów, gdzie oni są nam potrzebni jak tlen do życia. Jeden z nich czekał na kontakt od władz od stycznia i do dziś się nie doczekał. Jeszcze raz nadmienię, ja nie mam nic do osób z zarządu. Tam jest dużo wartościowych ludzi, ale organizacyjnie to się wszystko rozwaliło.
- Zdecydowanie potrzebujemy innego podejścia i większego osobistego zaangażowania w sprawę wszystkich członków klubu oraz osób nim zarządzających. W dzisiejszych czasach takie podejście to podstawa dobrego działania każdej organizacji.
Jak zostałeś pożegnany ?
- Już tydzień przed zakończeniem dowiedziałem się, że "prezes to już mnie pożegnał". No cóż, nie otrzymałem słowa dziękuję, chociaż w pewnym momencie pomyślałem, że tak się stanie. Widziałem prezesa na trybunach w Ciechanowie. Widocznie 15 lat zaangażowania w pracę trenerską, bycie w jakiś sposób sponsorem i działaczem, to za mało na takie magiczne słowo jak "dziękuję".
A pozostali jak Ciebie pożegnali?
- Jeżeli chodzi o chłopaków, trenerów i przyjaciół, zrobili to w sposób cudowny i zapamiętam to do końca życia. Oni są niesamowici. Oczywiście nie obyło się bez łez. Korzystając z okazji, pomimo ostatnich nieporozumień, chciałbym podziękować zarządowi za tyle lat współpracy, podziękować wszystkim zawodnikom, którzy ze mną współpracowali, pracownikom MOSIR i Urzędu Miasta za wspólne lata pracy i przede wszystkim kibicom, którzy wspierali sercem, dobrym słowem. Jednocześnie chciałbym przeprosić za moje niedociągnięcia i przykrości, jeśli komuś takie sprawiłem.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.