Psy żyły w koszmarnych warunkach, bez jedzenia i picia (drastyczne zdjęcia)
18 psów zostało uwolnionych z zamkniętej i opuszczonej posesji. Żyły w ciemnościach, bez jedzenia i picia. Ich powolne konanie zauważyli wolontariusze z Pogotowia dla Zwierząt. Zdążyli w ostatniej chwili...
Szokująca interwencja miała miejsce 9 czerwca w Podborzu.
18 psów — zdziczałych, wyniszczonych, skrajnie wychudzonych. Suki, które rodziły szczeniaki, by patrzeć, jak umierają na ich oczach. Psy żyjące w ciemnych, zamkniętych piwnicach, bez okien, bez dostępu do światła, bez dostępu do wody.
-Widok, z którym się spotkaliśmy, na długo zostanie w naszej pamięci. To jedna z naszych trudniejszych interwencji, mimo, iż rocznie odbieramy ok. 1500 zwierząt za znęcanie się nad nimi. Tylko my podjęliśmy tę walkę — choć nie mamy środków, choć mamy pod opieką już kilkaset innych zwierząt. Bo gdybyśmy tego nie zrobili, one by tam po prostu umarły. To była opuszczona posesja, zamknięta na klucz. Psy były zostawione same sobie, skazane na powolną agonię po śmierci właściciela. Rodzina nie zrobiła nic, zostawiła zwierzęta na pastwę losu- komentuje nam Grzegorz Bielawski z Fundacji Ochrony Zwierząt.
Zdjęcia z interwencji szokują. Opuszczona posesja a w nich przerażone zwierzęta.
Sprawa została zgłoszona przez fundację do organów ścigania. Założono także zbiórkę na pomoc dla czworonogów.
Oto fragment opisu na stronie pomagam.pl:
To, co tam zastaliśmy, przekracza ludzkie pojęcie – pełno pajęczyn, smród amoniaku, przerażone oczy, szczekanie, skomlenie, próby ucieczki. Psy są wychudzone, zdziczałe, drżące, a wiele z nich to zapewne pokolenia zwierząt rozmnażających się między sobą. Na strychu zamknięta była suczka, która wyjąc wzywała pomocy dla czwórki swoich dzieci. Uratowaliśmy je. To, co zrobiono tym psom, jest niewyobrażalne. Niektóre z nich od lat nie widziały światła dziennego. Każdy ruch w ich stronę wywoływał panikę. Zwierzęta trzęsły się ze strachu. Trzeba było używać specjalistycznego sprzętu, siatek, chwytaków. To była walka o każde życie.
Pan Grzegorz B. jest znany wymiarowi sprawiedliwości i to zarówno w woj. mazowieckim jak i w Wielkopolsce. Ma kilka kolizji z prawem w związku z odbiorem psów rasowych od właścicieli i handlem nimi. Radzę uważać na tego Pana.