Dane statystyczne dotyczące bezpieczeństwa na drogach są zatrważające. Pokazują one, że jeden na dwudziestu obywateli zginie lub będzie ciężko ranny w wypadku drogowym. Okazuje się także, że 60 proc. wypadków na drogach powoduje nieznajomość przepisów kodeksu.
(Fot. bezpiecznapodroz.org)
Możemy zapobiegać wypadkom o ile staniemy się wyedukowanymi i świadomymi uczestnikami ruchu drogowego. Namawiają nas do tego organizatorzy społecznej akcji "Bezpieczna Podróż", która przede wszystkim ma na celu propagowanie świadomych zachowań, edukacji i profilaktyki bezpieczeństwa uczestników komunikacji i transportu masowego jak i indywidualnego.
- jedna na trzy osoby jest hospitalizowana podczas uczestnictwa w wypadku drogowym,
- jeden na dwudziestu obywateli zginie bądź będzie ciężko ranny w wypadku drogowym,
- jeden na osiemdziesięciu obywateli będzie żył krócej o 40 lat z powodu wypadku drogowego,
- życie ludzi skrócone jest średnio o 6 miesięcy z powodu wypadków drogowych.
Zadamy sobie pytanie, co ma tak ogromy wpływ na tendencję wzrostową w tragicznych statystykach? Brawura, jazda pod wpływem alkoholu czy też niesprawny pojazd? Otóż okazuje się, że ponad połowa wypadków drogowych, bo około 60 proc., spowodowana jest nieznajomością przepisów kodeksu ruchu drogowego. Pójdźmy o krok dalej i zastanówmy się w jaki sposób możemy zatrzymać te czarne, drogowe statystyki. Wiele osób powie, że najważniejsze jest samo przygotowanie nowego, potencjalnego kierowcy do bezpiecznego korzystania z naszych polskich dróg, że większość odpowiedzialności spadnie na szkoły nauki jazdy, które biorą niemałe pieniądze za kilkadziesiąt wyjeżdżonych godzin i przeprowadzonych z nami zajęć. Każdy, kto korzystał ze szkółki jazdy wie, że niekiedy wcale nie trzeba przychodzić na zajęcia teoretyczne. Badania lekarskie robione są u często zaprzyjaźnionego z firmą lekarza, któremu nawet nie chce się odpowiednio nas zbadać i biorąc z góry ustalona kwotę, wypisuje zaświadczenie potwierdzające naszą zdolność do bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Niestety, te zaniedbania ze strony szkół jazdy powodują, że większość z nas zaczyna swoją przygodę ze znakami oraz podstawową wiedzą na temat panowania nad pojazdem dopiero podczas zajęć praktycznych, gdzie zmuszeni jesteśmy zasiąść za kierownicą i pod bacznym okiem naszego instruktora zacząć prowadzić pojazd.
Oczywiście początki zawsze wyglądają tak samo. Jeżeli ktoś już w pierwszych minutach jazdy udowadnia, że jest w stanie płynnie prowadzić samochód, może wyruszyć w trasę, zaś maruderzy, którzy nie wykazują takich umiejętności, muszą dalej szkolić się na placu. Po zaledwie trzydziestu godzinach spędzonych za kółkiem z naszym instruktorem, mamy wewnętrzny test, gdzie sprawdzane są nasze umiejętności pod kontem płynności jazdy, znajomości przepisów ruchu drogowego oraz dostajemy kilka zadań, takich jak ruszanie pod górę czy parkowanie. To wszystko ma nas przygotować do prawdziwego egzaminu, który prowadzony jest w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Test podzielony jest standardowo na dwie części, teoretyczną, gdzie musimy trafić kilkadziesiąt punktów oraz praktyczną, gdzie już nasze umiejętności zostają wystawione na próbę. Po zdanych testach oraz wyrobieniu i otrzymaniu prawa jazdy możemy legalnie prowadzić pojazd. Podsumowując - zaledwie 60 godzin daje nam możliwość prowadzenia np. samochodu, w tak krótkim czasie większość z nas nie pamięta nawet 30 proc. znaków, które podczas jazdy samochodem nas obowiązują. Od początku 2016 roku miały obowiązywać nowe przepisy, które miały zmusić nowego kierowcę do dodatkowych szkoleń i egzaminów oraz narzucały na niego bardziej rygorystyczne graniczenia prędkości.
Większość z tych, którzy chcą zdobyć prawo jazdy, ucieszył ten fakt, że przepisy nie zostały wprowadzone ze względu na nieprzygotowanie ogólnopolskiego systemu weryfikacji kierowców oraz niekompetencję urzędników. Osobiście uważam, że wprowadzenie tego typu restrykcji jest mało efektywne, ponieważ naraża kierowcę na dodatkowe koszty oraz jest nieskuteczne przy weryfikacji popełnionego wykroczenia. Jeżeli chcemy poprawić nasze bezpieczeństwo na drodze musimy już na samym początku postawić na zaangażowanie i chęć faktycznego poznania wszystkich tajników bezpiecznej jazdy oraz na dopilnowanie nas ze strony szkół jazdy. Pamiętajmy, płacą niekiedy kwotę powyżej tysiąca złotych, sami zwróćmy uwagę na to, jak nasz wykładowca podchodzi to tematu zajęć. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że nic ważnego nam nie umknie a w przyszłości, że przełoży się to na bezpieczniejszą jazdę nie tylko dla nas ale i dla wszystkich uczestników ruchu drogowego.
Autor: Paweł Stadnicki. Więcej na stronie www.bezpiecznapodroz.org.
Dopasuj dla mnie
Zaznacz tematy, które Cię interesują. Zapamiętamy wybór tylko na tym urządzeniu.
Informacja: zapisujemy wyłącznie wybór tematów w pamięci przeglądarki (localStorage). Możesz wyłączyć w każdej chwili.
Wybraliśmy dla Ciebie
Bądź pierwszy! Dodaj komentarz
Twoja opinia pomaga być na bieżąco
Dodając komentarz, akceptujesz regulamin komentowania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.

Rozpocznij dyskusję – napisz pierwszy komentarz poniżej.